Jakiś czas temu prosiłam Was o głosy w konkursie na najlepsze ręcznie wykonane cotton balls. Bezkonkurencyjne okazały się cottonki wykonane na szydełku - pomimo że nie przypominały oryginalnych kulek owijanych bawełnianą nitką, zachwyciły mnie niezmiernie. Po raz kolejny żałowałam, że nie lubimy się z szydełkiem i cokolwiek by nie powstało z naszej współpracy, zawsze jest to jednorazowy wyskok. Jeśli chcecie je zobaczyć i spróbować swoich sił, fotki i instrukcja do ich wykonania znajdują się TUTAJ.
W każdym razie ku memu zaskoczeniu jako finalistka w nagrodę otrzymałam bon na zakupy od Cotton Ball Lights. I tu zaczynają się schody, bo muszę Wam się przyznać, że jestem okropnie niezdecydowana. Już drugi tydzień zastanawiam się, czy wybrać coś spośród gotowych zestawów, czy zestaw skomponowany samodzielnie. Kiedy już metodą prób i błędów okiełznałam aplikację do skonfigurowania własnego zestawu (co okazuje się zresztą fajną zabawą!) byłam już całkiem zdezorientowana...
O mojej miłości do cotton balls pewnie już zdążyliście się przekonać. Chęć posiadania tych kulek zmotywowała mnie do wykonania ich samodzielnie z muliny, a post z instrukcją ciągle jest bardzo popularny! Jakiś czas temu pojawiły się nawet w Biedronce co dla mnie oznacza, że nie wychodzą z mody i są nadal pożądaną dekoracją w naszych domach. I w zasadzie nie ma się temu co dziwić - zdobią każdy kąt, a zapalone wieczorami dają przyjemne, rozproszone światło, któremu dałam się uwieść od pierwszej chwili. Przy czym o ile moje ręcznie robione cottonki zawieszone na ikeowskim ledowym sznurze na baterie świecą dość jasno, tak oryginalne kule świecą na nim dość blado, dlatego korzystam z oryginalnego kabla - wierzcie mi, różnica jest ogromna!
Moje kule z muliny niezmiennie zdobią przedpokój, komponując się z lawendowymi okiennicami i fioletową ścianą w kuchni, natomiast drugi zestaw krąży po domu - raz wisi na karniszu w sypialni, innym razem zdobi półkę nad telewizorem albo kąt z kanapą... W te jesienne wieczory wręcz nie mogę doczekać się zmroku - świeczka, koc, herbatka z imbirem i świecące kule to mój zestaw obowiązkowy :-) Mój zestaw liczy zaledwie 10 kul, a cieszę się nim jak dziecko - pomyślcie, jaki niesamowity efekt można uzyskać wieszając u siebie łańcuch z 50 kulami, a takie również są dostępne na stronie Cotton Ball Lights! Wrzucam dla Was kilka fotek z moimi kulami - mam nadzieję, że udało mi się choć trochę oddać magiczny nastrój, jaki tworzą.
Szukając idealnego zestawu kolorystycznego nowych kulek przygotowałam łańcuch w takich kolorach , które już posiadam, a nuż się komuś spodoba takie połączenie :-)
Taki zestaw powędruje do pokoju maluchów - dla nich, o dziwo, mój wybór był bardzo szybki ;-)
A takie zestawy biorę pod uwagę i nie mogę się zdecydować ;-)
Na koniec mam dla Was niespodziankę - przez cały listopad na hasło
blogiwnetrzarskieCBL
otrzymacie 10% zniżki na zakupy na stronie Cotton Ball Lights.