Po spakowaniu dekoracji świątecznych spontanicznie kupiłam sobie cebulkę hiacynta. Trzy dni temu rozwinął pąki i kiedy katar trochę odpuścił, zorientowałam się, że pachnie w całym pokoju, a mnie przy okazji jakby energii przybyło, zupełnie jak na wiosnę!
W hiacyntach zakochałam się ledwie rok temu. Cieszyłam nimi oczy na wiosnę i albo upajałam się ich specyficznym zapachem, albo przeklinałam go, kiedy zbliżała się migrena. A kiedy przekwitły, żal mi było wyrzucić. Poszperałam w necie, znalazłam informacje, jak przechowywać cebulki i tak też zrobiłam z moimi okazami - schowałam do kąta, poczekałam aż listki najpierw zżółkną i uschną, wygrzebałam cebulki i wyczyściłam je z ziemi, pozwoliłam im porządnie przeschnąć w letnie upały (w zacienionym miejscu), a w końcu włożyłam do tekturowego pudełka i zaniosłam do chłodnej piwnicy. Przypomniałam sobie o nich po Świętach i to w samą porę, bo z tego co wyczytałam, trzeba zacząć pędzić cebulki 2-3 m-ce przed planowaną datą kwitnienia - w sam raz na Wielkanoc, myślę sobie... Moje cebulki miały już wtedy delikatne zielonkawe kiełki. Nasypałam ziemi do plastikowego pojemnika; cebulek nie zakopywałam, tylko posadziłam na tej ziemi, lekko podlałam i nakryłam drugim plastikowym pojemnikiem. Chyba powinnam trzymać je w chłodnym miejscu i przenieść do domu tuż przed Wielkanocą, bo co się okazało? Strasznie im się śpieszyło i zaczęły rosnąć jak szalone! Tym sposobem zrobiło mi się w domu wiosennie i to wyjątkowo wcześnie :-) Przełożyłam część z nich do szklanego pojemnika i czekam, aż zakwitną. Nie żeby mi się aż tak bardzo śpieszyło do wiosny, bo zimą jeszcze się nie nacieszyłam, ale może to jest ciekawy sposób (prócz łykania tranu i witaminy D), żeby okiełznać te zimowe spadki nastroju i formy, kiedy brakuje nam słońca?
Też sobie ostatnio kupiłam sadzonki w kwiaciarni :) teraz czekam aż w końcu zakwitną :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle super! Ja jakoś nie mam ręki do kwiatów. Zakupionego 2 tygodnie temu hiacynta szlag trafił, bo chyba go przelałam. Ale kupiłam następnego i poczekam, aż wyrośnie. Mam nadzieję, że teraz go nie przesuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Najlepiej tylko spryskiwać ziemię, w końcu to cebulowe i gromadzą sobie wodę ;-) Powodzenia! Pozdrawiam
UsuńO matko! Jaka piękna wiosna u Ciebie dzięki hiacyntom! Uwielbiam je za wygląd i zapach :)))
OdpowiedzUsuńAnetko,no to się zgrałyśmy z dzisiejszym tematem wpisów :))
OdpowiedzUsuńJa również mam dwa pudełka roślinek cebulowych-hiacynty,szafirki i narcyzy i również postanowiłam je ożywić.A ty je od razu posadziłaś w ziemi? Pytam bo ja znalazłam sposób "sadzenia w wodę"-tak też zrobiłam i ciekawa jestem czy coś mi z nich wyjdzie? :)
Buźka ;0
Też o tym czytałam. Piętka ma nie dotykać wody. Ja swoje tylko tak wetknęłam w ziemię. Też jestem ciekawa co Ci wyjdzie :-) Buziaki!
Usuńchyba zejdę do piwnicy po swoje cebulki ;-)pomimo że kwiat zrobił psikusa i wystrzelił szybko-Ty zrobiłaś świetną stylizację.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne kwiatuszki i świetny wiosenny klimat. Tak szczerze to chciałabym już tą wiosnę, ale tak wszędzie :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńteż lubię hiacynty i jak koleżanka wyżej nie mam ręki do kwiatów.. ale póki co hiacynt się trzyma
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Też uwielbiam hiacynty, a Twoje prezentują się wyjątkowo, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakby to ująć poszło ... bieguśkiem. Niestety choć bardzo mi się podobają nie daję rady z zapachem :( w mieszkaniu. Także cieszę się widokami na Twoich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
Mój 7-letni syn nie cierpi zapachu hiacyntów, twierdzi że śmierdzą jak skarpetki ;-) Pozdrawiam!
UsuńCudna hodowla :) Ja niestety taką się nie pochwalę, bo ręki do kwiatów nie mam :(.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Piękne ;) Wpisuje się idealnie w zimowe otoczenie ;)
OdpowiedzUsuńo przypomniałaś mi o cebulkach - dzięki, a kwiat jak widać czuje się u Ciebie Wyśmienicie, jak w siódmym niebie
OdpowiedzUsuńChyba muszę z garażu wyszperać moje cebulki:-) Piękne okazy wyhodowałaś:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
a mi się już ckni do hiacyntów...muszę iść na połów...na razie cieszą mnie żółte tulipany-od razu humor lepszy:)))
OdpowiedzUsuńTeraz jestem na etapie tulipanow, hiacynt oczywiscie tez juz musowo byl :-) nie znma sie w ogole na cebulkach, nigdy nie przechowywalam i nie pobudzalam do zycia, tym bardziej, jeslin widze, ze ktos to potrafi, jestem pelna podziwu!!
OdpowiedzUsuńWiosnę w sercach mamy kochana. U mnie też powoli hiacynty i tulipany. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają hiacynty w Twoich aranżacjach! Ehhh, wiosna, wiosna...powoli, powoli się zbliża...:)
OdpowiedzUsuńŚliczną masz wiosnę w domu :) U mnie jeszcze panują zimowe klimaty, ale powolutku dekoracje wędrują do pudeł :)
OdpowiedzUsuńHiacynty uwielbiam i za zapach i za urodę :) Jeszcze troszkę i ja je zaproszę do domku. Moje cebule po przekwitnięciu wiosną, jesienią wędrują do ogrodu :)
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
och jak ja lubię ten duszący zapach:)
OdpowiedzUsuń