Wiecie już bardzo dobrze, że góry to mój żywioł. I te mniejsze w Beskidzie Śląskim i Żywieckim, które odwiedzamy najczęściej, i te większe, jak Pieniny, gdzie wybraliśmy się w zeszłym roku. Moi drodzy obserwatorzy z Instagrama wiedzą też, że w tym roku udało nam się spędzić tydzień w Tatrach. Pogoda udała nam się jak nigdy (wszak w Tatrach pogoda bywa kapryśna), a więc plany wycieczkowe zrealizowaliśmy w 100%. Jeśli jesteście ciekawi, gdzie się szwendaliśmy z dzieciakami, odsyłam Was na mój instagramowy profil ;-) Zawsze powtarzam, że żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać piękna gór, tej przestrzeni, gry światła, gdy promienie słońca chowają się za chmurami i pojawiają to tu, to tam.. Choć pstrykam fotki nieustannie i wracam do nich tęskniąc w zimie za tymi wędrówkami, to zupełnie nie to samo.
"(...) i przed turystą otwiera się widok tak nieprawdopodobny, że brak mu tchu, gubi się i nie wie, na czym zatrzymać wzrok; a twarz owiewa chłodny wiatr, osuszając pot, usuwając zmęczenie i przywracając zdolność postrzegania.
Przenika cię świadomość własnej przemijalności, kruchości, daremności w porównaniu ze spokojnym, niemal wiecznym ogromem tego, co widzisz przed sobą. Potem próbujesz uwięzić i wsadzić do złotej klatki choć cząstkę tego przeżycia, zrobić fotografię. Wyjmujesz swój idiotyczny tani aparacik, ustawiasz go i stwierdzasz z zakłopotaniem, że obiektyw obejmuje tylko maleńki prostokącik bezgranicznej przestrzeni, jaka się przed tobą rozpościera. Przesuwasz bezradnie celownik z jednego szczegółu na drugi, ale gdzie tam! - temu wspaniałemu obrazowi jest ciasno nawet w polu twojego widzenia, a dziesięć na piętnaście, rozmiary standardowej pocztówki, będą na tyle małe, że nie warto nawet próbować go tam wcisnąć."
/"Czas zmierzchu" Dmitry Glukhovsky/
Kiedy człowiek zmordowany wchodzi na najwyższy szczyt i marzy tylko o tym, żeby usiąść, dać odpocząć nogom, napawać się pięknym widokiem, uzupełnić zapasy energii i napić się kawy wleczonej w termosie, idealnie sprawdzają się metalowe, emaliowane kubki. Dlatego nie mogłam się oprzeć kubkom Pauliny, uwielbiam je i wlokę teraz ze sobą wszędzie ;-)
Z myślą o mojej miłości do gór powstały też blaszki, jakże by inaczej!
PS. Na tej łące z widokiem na Tatry, kiedy trawy zażółciły się od promieni zachodzącego słońca, kiedy nad Giewontem pojawił się już księżyc w pełni, świerszcze zaczęły swój wieczorny koncert, a w powietrzu unosił się zapach siana, poczułam, że to jest moje miejsce na ziemi :-)
PS. Na tej łące z widokiem na Tatry, kiedy trawy zażółciły się od promieni zachodzącego słońca, kiedy nad Giewontem pojawił się już księżyc w pełni, świerszcze zaczęły swój wieczorny koncert, a w powietrzu unosił się zapach siana, poczułam, że to jest moje miejsce na ziemi :-)
Cudowne zdjęcia, no i te Twoje tabliczki - jak się im oprzeć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)))
Dziękuję Anitko :-*
UsuńBlaszki i wszystkie prezentowane przez Ciebie rzeczy są cudowne.
OdpowiedzUsuńCytat świetny - porywam.
Pozdrawiam:)
Dziękuję :-* Cytat idealnie trafia w punkt, więc dlatego go zapisałam :-)
UsuńOstatnie zdjęcie świetne! Pięknie opisujesz góry, a kubeczki śliczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-*
UsuńPiękne wszystko. Twoje blaszki to mistrzostwo świata :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-*
UsuńŚliczne :)
OdpowiedzUsuńGóry są magiczne.
Pozdrawiam.
Dziękuję :-*
UsuńSuper! pozdrawiam! góry górą...:)
OdpowiedzUsuńO tak! Góry górą! :-)
UsuńDziękuję :-*