Zanim pojawiły się dzieci, regularnie z moim M. łaziliśmy po okolicznych górach i robiliśmy wypady w Tatry. Potem wiadomo - człowiek zagoniony, zmęczony, problem z opieką nad maluchami... Ale tęskniłam za tym O-G-R-O-M-N-I-E. Pomysł na jednodniowy wypad narodził się spontanicznie - oglądaliśmy prognozę pogody na weekend, potem porozumiewawcze spojrzenia i hasło: "TATRY". Bałam się tylko, że gdzieś wyciągnę kopyta po drodze, bo jednak na taką wspinaczkę trzeba mieć dość dobrą kondycję. Taka wyprawa to nie tylko wielki wysiłek fizyczny, tutaj potrzeba samozaparcia, wiary we własne możliwości i optymizmu, koniecznie obowiązuje też zakaz narzekania, bo maruda potrafi zniszczyć cały zapał. Nieraz trzeba zaisnąć zęby i mimo bólu iść do przodu, bo przecież nikt nas na barana nie wyniesie. Ale nic tak nie podbudowuje człowieka jak świadomość, że oto szczyt, który zdawał się nie do zdobycia właśnie został zdobyty!
W sobotę wybraliśmy trasę: Dolina Chochołowska - Dolina Starorobociańska - Siwa Przełęcz - Gaborowa Przełęcz - Starorobociański Wierch - Kończysty Wierch - Trzydniowiański Wierch. Znacznie oszczędziliśmy czasu, przemierzając trasę Doliną Chochołowską do początku szlaku na rowerach (z powrotem również).
A Wy - chodzicie po górach? Przyznam szczerze, że najbardziej z tego wszystkiego nie znoszę schodzenia z gór, u mnie zawsze oznacza to ból kolan i masę odcisków. Ale mimo tego i zakwasów, które przypominają o sobie bez przerwy, nabrałam ochoty na jeszcze. A żebyście Wy nabrali ochoty na wycieczkę, wrzucam parę zdjęć :-)
Mapa: mapytatr.net
Cudne obrazki:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Tatry i włóczenie się po nich, choć kondycja już nie ta co kiedyś:-(
Pozdrawiam:-)
To tak jak u mnie - i z tą miłością, i z tą kondycją. Ale dałam radę! :-)
UsuńFilozofia chodzenia po górach: Najpierw trzeba wleźć, żeby potem zejść :) Rzeczywiście wchodzenie jest zdecydowanie lepsze, właśnie ze względu na kolana :) A ja się już nie mogę doczekać września i kolejnej wyprawy w Bieszczady :)))
OdpowiedzUsuńW Bieszczadach nigdy nie byłam, może jak dzieci podrosną i zaczną chodzić po górach. Tam też musi być niesamowicie! Pozdrawiam cieplutko!
UsuńBardzo dawno nie byłam w górach i sądzę, że teraz miałabym problem nie tylko ze schodzeniem z gór ale i wchodzeniem na nie.............hehe. Jednak moje motto "nigdy nie mów nigdy", więc kto wie, może patrząc na tak piękne zdjęcia skuszę się:)
OdpowiedzUsuńOj warto się namęczyć - i w trakcie, i po (zakwasy) ;-)
UsuńCudne te nasze góry! Kiedyś chodziłam po górach, teraz w kolanach chrupie i nie ma kiedy się wziąć za siebie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZnam to, wymówka zawsze się znajdzie ;-) Ale czasem człowiek się weźmie i wyjdzie z tego coś pozytywnego :-)
UsuńJuż poczułam ten miły ból w nogach :) Uwielbiamy łazikowanie po górach!
OdpowiedzUsuńNiestety w tym roku pojedziemy w Tatry tylko rekreacyjnie :(, wyczynowo ...operowane kolano męża nie pozwala :(
Ale fotki cudne i bliskie naszym sercom!
Pozdrawiam, Marta
Warto pojechać i choćby popatrzeć na nasze piękne góry, zawsze można wjechać kolejką :-)
Usuńw Tatrach pierwszy raz byłam 2 lata temu i zakochałam się. Właśnie Starorobocianski to był mój pierwszy ponaddwumiesięcznik :) pękłam z dumy :) W tym roku chcemy zdobyć Rysy, biegam od wiosny co drugi dzień tez miedzy innymi z myślą o tym :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że tak się przygotowujesz, oby więcej takich rozważnych turystów! Ja na Rysach nie byłam, trochę się ich boję tak jak Orlej Perci, bo odkąd są dzieci mam inne priorytety... Na razie w sferze marzeń...
UsuńCudnie!! Trasa fantastyczna. Znam to uczucie zdobywania szczytów nie do zdobycia;)
OdpowiedzUsuńPogoda Wam się udała. My w sobotę wybraliśmy się na Morskie Oko ( w sumie tylko po to, by jeszcze ostatniego dnia połazić, ale już nie po skałkach), a na końcu udaliśmy się do bacówki, gdzie kupiliśmy prawdziwe oscypki, po których (w przeciwieństwie do krupówkowych) nie ma biegunki;)))
Świetny wypad kochana. Słowackie góry ponoć piękne - nam zachwalali poznani na szlaku znajomi.
Odpoczywaj teraz i wspominaj..:))) Buziaki!!
Przerażają mnie te tłumy nad Morskim Okiem, ale chyba się wybierzemy, bo synuś przy oglądaniu zdjęć bardzo się zapalił do chodzenia po górach - jak dojdzie do M.O. to go weźmiemy gdzieś w Beskidy na początek ;-)
UsuńA wiesz że jeszcze nie jadłam oscypka? Prawdziwego chętnie bym spróbowała :-)
Ależ mi narobiłaś ochoty. Uwielbiam zarówno Tatry jak i mniejsze pagórki. Niestety ostatnio bardzo rzadko wybieramy się na takie wycieczki. Bardzo tego żałuję ;/
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, chęci są, ale codzienność trudno pogodzić z tymi pragnieniami. Cieszę się, że dzięki mnie znowu nabrałaś ochoty na łażenie po górach :-)
UsuńKocham góry ale poza Giewontem nie mam żadnych "osiągnięć". W tym roku to już pewnie nie damy rady ale w przyszłym pojedziemy :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mogę polecić Ci fajną trasę w ramach ciągu dalszego - od Giewontu w stronę Kasprowego, bardzo fajnie się idzie :-) Pozdrowionka!
UsuńŚwietne zdjęcia! :) Ja co prawda jestem nieuleczalnie zakochana w Bieszczadach, ale wydaje mi się, że wszystkie góry są magiczne i wyjątkowe!
OdpowiedzUsuń